Polscy turyści izolowali się na plażach zanim to zrobiło się modne. I konieczne. W godzinach szczytu złoty piasek pokrywa fala kolorowych parawanów. Znad niektórych dolatuje muzyka, z nad innych siwy dymek papierosa. Poza godzinami szczytu, wiec zazwyczaj w niepogodę, szum fal i cudowny widok Bałtyku zakłócają jedynie mewy, choć ich rozdzierające krzyki w niepojęty sposób milo komponują się i kojarzą z polskim morzem.
Taki oto kontrastowy widok urzekał nas i odpychał w trakcie 10 dni, które spędziliśmy w Łebie. Nie inaczej widzieliśmy samo miasteczko. Miejsce tętniące życiem, ale tylko przez dwa miesiące w roku, więc trochę martwe gdzieś w środku. Łeba, gdzieniegdzie piękna, ale i też ta nie upiększona, bez makijażu, z całym bogactwem urbanistycznego turpizmu i jarmarcznym blichtrem…
A w tym wakacyjnym środowisku my, nasze dzieci i nasi przyjaciele. Zapraszamy :)